Poczytajmy!

Ciągle coś czytam, choć i tak mniej, niż bym chciał. Zobaczymy, jak wyjdzie z pisaniem o tym czytaniu...

Niosąc brzemiona Wiedźmina i Reynevana...

Żmija - Andrzej Sapkowski

Andrzej Sapkowski to niekwestionowany boss polskiej fantastyki. Nikt w branży nie osiągnął i jeszcze długo nie osiągnie tego, co on. Zapierająca dech w piersiach saga o wiedźminie, po niej zaś również bardzo dobra trylogia husycka - trudno więc się dziwić, że każda kolejna pozycja wydana przez tego autora spotyka się z ogromnymi oczekiwaniami fandomu. Nauczony doświadczeniami z wieloma wcześniejszymi książkami, wobec których miałem jakiekolwiek oczekiwania, podszedłem do tego tytułu z rezerwą. Na szczęście tym razem było to niepotrzebne - powieść jest naprawdę dobra. 

 

Sapkowski przenosi nas ze światów magii i miecza wprost do zakurzonego Afganistanu w trakcie sowieckiej interwencji (1979-89). Trudno o realia bardziej odarte z magiczności, prawda? A jednak, coś tam się znajdzie... Choć pozycję tę sklasyfikowałbym raczej jako przynależną do nurtu magic realism, niż fantasy. 

 

Jak czujemy się po zagłębieniu w uniwersum Żmiji? Trochę tak, jakbyśmy się nagle znaleźli w środku świetnego rosyjskiego filmu Dziewiąta kompania, doprawionego nieco nutką orientu, powieści historycznej (i to takiej opartej na kilku różnych epokach!) i wspomnianej wcześniej kropli magii rodem z Baśni tysiąca i jednej nocy. Miód!

 

Pisarsko Sapkowski wypadł jak zwykle rewelacyjnie. Akcja jest dynamiczna, opisy szczegółowe (może nieco poetyckie?), bohaterowie wyraziści. Podobał mi się zabieg polegający na wplataniu do tekstu zdań w językach bohaterów - angielskim, starogreckim, arabskim, rosyjskim. Zabieg ten w połączeniu z wykorzystaniem specjalistycznej terminologii wojskowej sprawia, że otrzymujemy pozycję, o której można powiedzieć, iż jest niezwykle realna... Jak na fantastykę. 

 

Sapkowski uniósł brzemię oczekiwań. Być może tej niewielkiej powieści brakuje rozmachu wiedźmina i trylogii husyckiej, lecz stanowi ona bardzo dobrze skonstruowaną całość. Polecam nie tylko fanom fantastyki!